jutro minął trzy lata jak wzieliśmy do siebie ośmiomiesięcznego Turkucia.. może nie był najbardziej rozgarniętym kotem świata, był leniwy, gruby, nie zawsze trafiał do kuwety, gryzł Alę w łokieć co rano jak był głodny... i właśnie tego będzie nam brakować. kto teraz będzie turlał puszkę z jedzeniem o czwartej rano? kto będzie ostentacyjnie lizał pustą blaszaną miskę i ostrzył pazurki o ścianę? teraz w końcu wyjaśniła się zagadka, dlaczego tyle spał i tyle jadł. szykował się na swoją wielką wyprawę. gromadził energię. wybrał wolność. uciekł z 29 na 30 maja i nie wrócił. niby wiadomo, że czasem kot nie wraca nawet przez tydzień, nawet miesiąc. może niesłusznie, ale Ala straciła już nadzieję na jego powrót. codzienne szukanie, wołanie nie dało rezultatu. nawet ja zostałem zapakowany w transporter, bo wtedy drę się wniebogłosy i istniało prawdopodobieństwo, że mnie usłyszy i się odezwie. szukały go psy, tropiły. Turkuć wyparował. znikł. z wielkim bólem przeszukaliśmy pobocza drogi- i nic. Tak byśmy chcieli żeby wrócił. nigdy mu nie wybaczę, że sobie poszedł. a może jest mu gdzieś lepiej? nic nie jest w stanie opisać bólu jaki się czuje po stracie przyjaciela.
błagam, wróć...
Bardzo mi przykro. Mam nadzieje,ze jednak wroci.Wy tez nie traccie tej nadziei:)
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie - też byłabym wściekła z żalu :(
OdpowiedzUsuńMoże się okaże, że wszedł do jakiegoś samochodu i będzie teraz wracał do was przez jakiś czas... Mam nadzieję, że wróci.
OdpowiedzUsuńWiem jak się czujecie, ode mnie kiedyś "uciekł" psiak, po 13 latach. Po prostu sobie poszedł...
Turkuć młody nicpoń, poszedł świat zawojować... Wróci...
Oj! Mam nadzieję, że nic mu się nie stało i wróci do Was niedługo.
OdpowiedzUsuńNinka.
To straszne...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za jego powrót. Teraz trochę taka pora, że koty ciągnie na dwór, nawet moje dwie damy od jakiegoś czasu częściej się kręcą w okolicach drzwi, mimo że wysterylizowane. Pozdrowienia od nas wszystkich.
OdpowiedzUsuńeeee, to dopiero kilka dni ... jeszcze może wrócić;
OdpowiedzUsuńno i dlatego mój kocur został niestety pozbawiony męskości - bo to jedyny sposób na to, aby koty ni oddalały się od domu )a u mnie tylko wtedy ma szansę na przeżycie, kilkaset metrów dalej to już drogi i ludzie niezawsze dobrzy)
Ojj bardzo mi przykro! Wiem jak to boli, jak straci się czworonożnego przyjaciela :( Mam nadzieję, że jednak wróci...i tego życzę!
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro. Dla mnie strata kota, to jak strata członka rodziny, ale nie trać nadziei. Zygmunt (kot) mojego brata wyemigrował gdzieś w zimie na 2 tygodnie. Było to w czasie największych mrozów. Wszyscy martwiliśmy się, że kot gdzieś zamarzł, po czym gdy nikt już nie miał nadziei na jego odnalezienie, kot przyszedł zadowolony do domu i zażądał jedzenia. Głowa do góry!
OdpowiedzUsuńTurkuc młody to i na dzikie baby poszedł:)))wróci,wróci:)))kiedyś zatęskni za przyjaciółmi:))nie martw się Miałczyński:)takich przyjaciół się nie porzuca:)))))
OdpowiedzUsuńmiejmy nadzieję, ze jeszcze do Was wróci :)
OdpowiedzUsuńOjej!(przytulam mocno)Będzie dobrze, znajdzie się WIERZĘ W TO!!! Głowa do góry :)
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję, że Turkuć wróci. Koty czasem po długiej nieobecności wracają do domu, jak gdyby nigdy nic i sa bardzo głodne:)
OdpowiedzUsuńOjejku.. przykro mi.. ale coś mi się zdaje że Turkuć wkrótce powróci w domowe okolice :) Kieydś moja Tosią wypóściła się na spacer.. ale taki dłuuugi spacer.. i też w maju ;) nie było jej dzień, dwa, trzy.. czekałam, wołałam.. ze łzami w oczach chodziłam po okolicy kusząć ją łakociami żeby tylko wróciła.
OdpowiedzUsuńJuż straciłam nadzieję.. aż tu nagle w dniu piątym... moja Tosia powróciła wraz ze swoim przyjacielem.. którego nazwaliśmy Mietek (bo tak nią pomiatał ;) ) i Tosia miała zostać przyszłą mamusią. Niestety nie udało nam się dotrwać do końca, bo wystąpiły problemy zanim się okociła.
Więc, nie trać nadzieji.. Turkuć wróci :) i pewnie jeszcze przyprowadzi sobie jakąć fajną kotkę ;)
Pozdrawiam cieplutko.