w związku z pytaniami "o co chodzi w tym blogu i kto go w końcu pisze" odpowiadam:

Jestem czarnym kotem, mam swoją wizję świata i nie zawaham się jej wyrażać :)

środa, 23 maja 2012

a może jednak nie zobaczą?

Dziś jest ten dzień! Alka do nas wraca. tylko czy my się cieszymy? z tego co wiem, to Ala na pewno się cieszy, więc żeby jej nie robić przykrości i my się ucieszymy z jej powrotu. a nich jej tam już będzie. niech ma.
wino i pudełko już ukończone, więc pokazujemy, może młodzi zaaferowani przygotowaniami nie zajrzą?








to taki komplecik- butelka typowo ślubna, a skrzynka po to, żeby stała. tak, już Alka taka robiła jakiś czas temu :)

no to kocie prawo.
Jak się z kotem zadajesz, to kotem się stajesz! ot i wszystko

niedziela, 20 maja 2012

tak tak...

mało się u nas obecnie dzieje, a to z tego powodu, że Alki już od ponad tygodnia z nami nie ma. jeździ w tę i z powrotem Warszawa-Białystok-Mragowo... kolejność dowolna jak kto woli. w każdym razie jej nie ma. ale za to dziś miała przesympatyczny poranek. Spotkała się z członkiniami i członkami Stowarzyszenia na rzecz Kultury i Dialogu 9/12 na sesji foto. I z tego powodu, że jej buziol tak się jej spodobał na tych zdjęciach jak mało kiedy to tadam!
rękodzieło w wydaniu Kasi Czajkowskiej


kolczyki oczywiście hand-made by Lara

i zajawka butelki ślubnej decoupage :). na razie tył, bo istnieje prawdopodobieństwo, że ktoś z młodej pary tu zajrzy i się zorientuje, że to dla nich...



jeszcze zostało doooolakierowanie i wstążeczka. i już!

sobota, 12 maja 2012

jagodowy potwór i mlecze

wiem, że marnie u nas z tym rękodziełem ostatnio, ale wierzcie mi na słowo- tylko na blogu!! Alka tak rękodzielniczy w zaciszu domu, że aż wióry lecą. może nie jakoś systematycznie, ale zapewniam- efekt będzie, no jakiś tam ... ale będzie.
dziś druga odsłona zakładki potworzastej- tym razem dla mamy Jagody, więc jagodowy potwór (tam gdzie jest na dole niebieski to właśnie jagodowy, tylko aparat nas nie lubi w dalszym ciągu)



do tego Ala stwierdziła, ze nie robiła wianka już chyba ze sto lat (ja nie wiem czy ona tyle żyje, ale skoro tak mówi...). wianek zrobiła i dała w prezencie królikom



i kocie prawko ;)
Ala robi prawko, więc strzeżcie się....
i na poważnie...
Kocia irytacja zwiększa się wprost proporcjonalnie do jego zakłopotania i ilości ludzkiego śmiechu.

poniedziałek, 7 maja 2012

wrócił...

... chudszy o kilogram, z kleszczem w szyi, i podrapanym nosem, całym w stupach i szramą na głowie, ale wrócił... teraz ma szlaban i zakaz chodzenia po wsi. ale mruczy przytula się, jest już wymiziany i ponaprzytulany :)
dziękujemy wszystkim za słowa wsparcia, były dla nas bardzo ważne.
aaa i Turkuć jest wykastrowany, tak jak i ja. mieszkamy teraz na wsi i jest tu duuużo pokus, dużo ptaków i dużo innych kotów i jest nam ciężko usiedzieć w domu.

czwartek, 3 maja 2012

.

jutro minął trzy lata jak wzieliśmy do siebie ośmiomiesięcznego Turkucia.. może nie był najbardziej rozgarniętym kotem świata, był leniwy, gruby, nie zawsze trafiał do kuwety, gryzł Alę w łokieć co rano jak był głodny... i właśnie tego będzie nam brakować. kto teraz będzie turlał puszkę z jedzeniem o czwartej rano? kto będzie ostentacyjnie lizał pustą blaszaną miskę i ostrzył pazurki o ścianę? teraz w końcu wyjaśniła się zagadka, dlaczego tyle spał i tyle jadł. szykował się na swoją wielką wyprawę. gromadził energię. wybrał wolność. uciekł z 29 na 30 maja i nie wrócił. niby wiadomo, że czasem kot nie wraca nawet przez tydzień, nawet miesiąc. może niesłusznie, ale Ala straciła już nadzieję na jego powrót. codzienne szukanie, wołanie nie dało rezultatu. nawet ja zostałem zapakowany w transporter, bo wtedy drę się wniebogłosy i istniało prawdopodobieństwo, że mnie usłyszy i się odezwie. szukały go psy, tropiły. Turkuć wyparował. znikł. z wielkim bólem przeszukaliśmy pobocza drogi- i nic. Tak byśmy chcieli żeby wrócił. nigdy mu nie wybaczę, że sobie poszedł. a może jest mu gdzieś lepiej? nic nie jest w stanie opisać bólu jaki się czuje po stracie przyjaciela.

błagam, wróć...