w związku z pytaniami "o co chodzi w tym blogu i kto go w końcu pisze" odpowiadam:

Jestem czarnym kotem, mam swoją wizję świata i nie zawaham się jej wyrażać :)

piątek, 28 stycznia 2011

wielki powrót.

Sprzedawaliśmy nasze prace w sklepach stacjonarnych, a jeden z nich właśnie zakończył swoją działalność. Tak się złożyło, że zostało tam część nie sprzedanych prac. Właścicielka zapłaciła za wszystkie, ale zapytała, czy któreś chcielibyśmy spowrotem. I chcieliśmy.... naszą ukochaną, wypieszczoną, wręcz idealną, ulubioną małą szkatułeczkę:


już do nas jedzie :D

a ze smutkiem rozstaliśmy się na zawsze z taką :(

 


czwartek, 27 stycznia 2011

bez komentarza ;)

może i jest to nieprawdopodobne,może i nawet wyśmialiśmy wszyscy Alkę, ale to najprawdziwsza prawda i nie ma tu śmiacia :P Alicja PO RAZ PIERWSZY użyła świadomie i z premedytacją kraka jednoskładnikowego. i nawet jej wyszedł. cieszyła się jak głupia, a my ją, no...tego...wyśmialiśmy. po takim czasie zaczynać od startowego kraka? hahaha :D





było lakierowane na mat, ale potem dorzuciliśmy jedną warstwę błysku i jest taki półbłysk i wygląda lepiej.

niedziela, 23 stycznia 2011

miało być dla Babci, ale...

ale..... nie jest

dopiero skończyliśmy morderczą i wyczerpującą pracę nad herbaciarką naszą pierwszą zagazowaną!

pomagałem przyklejać, nawet chciałem dodać element dekoracyjny- takie wieeelkie zaciągi gazy i oka takie, ale wrogie spojrzenie Alicji mnie ostudziło i tylko troszkę zaciągnąłem-ale nie specjalnie, pazurek mi się w gazę zamotał i jakoś tak samo wyszło. tylko na koniec ogon mi do kleju  wpadł i to akurat mi się nie podobało...

oto nasza wizja zagazowanej herbaciarki:





pomysł gazy na herbaciarce zaczerpnięty od Konstancji, a ona zna go od bodajże Agnieszki Babulewicz
(jeśli się mylimy, proszę popraw nas)

piątek, 21 stycznia 2011

teraz można wzdychać i zazdraszczać :D

i teraz punkt kulminacyjny, my dostaliśmy.......
nie mogło ABSOLUTNIE zabraknąć ryb, które są de facto częścią naszego życia



i element artystyczny "babolący kot" :D


Są to jedne z cenniejszych i najpiękniejszych rzeczy w których posiadaniu jesteśmy (nie tyle my- koty, co Alicja i Tomek).
Podsumowując wielkie uściski, miałczenia i mruczenia dla Krzyśka.

czwartek, 20 stycznia 2011

kocie machniom.

Jestem kotem więc i dziś o kotach będzie :) a post będzie mega dłuuuuuugi, nawet dłuższy od mojego ogona, a uwierzcie, jest on bardzo długi ...
Na początku krótka historia. Alicja brała udział w wyzwaniu "7 grzechów głównych", szukając inspiracji trafiła na blog Kot w oleju gdzie znalazła grzech cudny w swej brzydocie - obżarstwo (tu zdjęcie), summa summarum zrobiła pracę taką:


pozwolę również zamieścić "krótki" opis z cyklu co autor miał na myśli, co by niedomówień nie było.

Praca wykorzystana nosi tytuł "Trophy wife", z ang. oznacza to sytuację, w której bogaty mężczyzna bierze za żonę młodą kobietę na znak swojej pozycji społecznej, czyli jak w nazwie- staje się ona jego trofeum Rogi oznaczają trofeum (jak np. łosia, jelenia itp.). Grzechem była pycha tego męża, co chciał się chwalić sobą, uważał, że skoro jest bogaty to można mu wszystko, a kobieta się na to zgadza, więc została dopisana ideologia szeroko pojętej nieczystości, gdyż kobieta robi to dla pieniędzy....
Jeżeli chodzi o przedmiot- jest to szkatułka- czyli wnętrze, czyli co innego na zewnątrz a co innego wewnątrz. Wszystko pociągnięte lakierem supermatowym, a błyszczącym złote ornamenty, które miały pokazać bogactwo tego mężczyzny (że niby to złote jest ). Ramka pod motywem symbolizuje wyniosłość i wyrachowanie kobiety-trofeum. O!


Powoli zbliżamy się do sedna wpisu.
Zakładając bloga oczywiście wrzuciliśmy kociego bloga do ulubionych i oto radość w domu naszym- długo oczekiwana aktualizacja i nowe obrazy. Z ogromnym stresem i niepokojem złożyliśmy ofertę wymianki i.... jak widzicie transakcja doszła do skutku :) Zasadą jest zostawiać najlepsze na koniec, więc najpierw pokażemy, co my wysłaliśmy.








miał być komplet ale ciągle zmienialiśmy koncepcję i jest różnorodnie :)

jutro punkt kulminacyjny- czyli to, co my otrzymaliśmy, bo najlepsze zostawia się na koniec....

wtorek, 11 stycznia 2011

pamiętajcie o Dniu Babci i Dziadka :)

dzisiaj post przypominający o tym święcie, jeśli chcemy zrobić coś samodzielnie- przypominamy, czas goni....

 
serwetniki złote i patynowane na brązowo

czwartek, 6 stycznia 2011

zakwitł!

czekaliśmy na ten moment od 6 kwietnia 2008 roku! 
a tyle nerwów i emocji dostarczył nam sabotek (Paphiopedilum). jest to bardzo kapryśny storczyk, i w dodatku kwitnie tylko raz w życiu swojej rozety, bo pęd wyrasta z jej środka, co uniemożliwia ponowne wypuszczenie pędu. generalnie sprowadza się to do tego, że jeżeli stara rozeta (czyli po prostu liście) nie wypuści nowej, to kwiat umiera i to koniec jego historii :) - w ten sposób straciliśmy jednego sabotka...

jeden z naszych wypuścił taka rozetę dwa lata temu i teraz jak już dojrzała to....


a ja go pilnuję, żeby Turkuć nie zrzucił :D

ale to nie koniec dobrych nowin- kiedy został zakupiony tenże przystojniak powyżej, Alicja przytargała ze sklepu jeszcze dwie inne mizernoty sabotkowe-niespodziankowe niewiadomego koloru i one też będą kwitły! tyle szczęścia na raz, że aż trudno uwierzyć ;)

środa, 5 stycznia 2011

wędkarsko inaczej /powrót do przeszłości cz.2/

jak już wspomniałem, znudziło nam się okropnie robienie prac wędkarskich na jedna modłę, więc zaszaleliśmy! Alicja mordowała się z pastą do 3D a jak poszła umyć skalpel i pędzel, to ja oderwałem rybie głowę, ale była zabawa! tylko jej się nie bardzo podobała i miałem szlaban na decu.... no cóż, może kiedyś jej przejdzie...




pudło z 12 przegródkami jest na nagrodę w zawodach "Troć Łeby"

i kontynuując wątek z wczoraj, przedstawiamy lampion "za dnia"

i korzystając z okazji prezentujemy prace z cyklu Powrót do przeszłości cz.2, czyli jak zaczęły się prace wędkarskie...





















każde pudło, każde "coś" z tej serii ma już swoją historię, służy jakiemuś wędkarzowi... nie wszystkie zostały uwiecznione, było ich dużo więcej- uwierzcie... zazwyczaj robione na wczoraj, na kolanie, wypłakane, że ciągle to samo... ale się podobają!

Pozdrawiamy i życzymy miłego jutrzejszego dnia wolnego- zarobiony po pachy Miałczyk i Turkuć.