w związku z pytaniami "o co chodzi w tym blogu i kto go w końcu pisze" odpowiadam:

Jestem czarnym kotem, mam swoją wizję świata i nie zawaham się jej wyrażać :)

czwartek, 6 stycznia 2011

zakwitł!

czekaliśmy na ten moment od 6 kwietnia 2008 roku! 
a tyle nerwów i emocji dostarczył nam sabotek (Paphiopedilum). jest to bardzo kapryśny storczyk, i w dodatku kwitnie tylko raz w życiu swojej rozety, bo pęd wyrasta z jej środka, co uniemożliwia ponowne wypuszczenie pędu. generalnie sprowadza się to do tego, że jeżeli stara rozeta (czyli po prostu liście) nie wypuści nowej, to kwiat umiera i to koniec jego historii :) - w ten sposób straciliśmy jednego sabotka...

jeden z naszych wypuścił taka rozetę dwa lata temu i teraz jak już dojrzała to....


a ja go pilnuję, żeby Turkuć nie zrzucił :D

ale to nie koniec dobrych nowin- kiedy został zakupiony tenże przystojniak powyżej, Alicja przytargała ze sklepu jeszcze dwie inne mizernoty sabotkowe-niespodziankowe niewiadomego koloru i one też będą kwitły! tyle szczęścia na raz, że aż trudno uwierzyć ;)

5 komentarzy:

  1. Do tej pory podglądałam z ukrycia, teraz będę otwarcie. Moje storczyki też zaczynają kwitnąć po półtorarocznej przerwie. Może to będzie dla nich dobry rok. Ale takiego ładnego sabotka to niestety nie mam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ala, czy to nie znak jaki? Tak w Trzech Kroli? nooo, no! ;)
    Serdeczne, noworoczne usciski!
    Siostra

    OdpowiedzUsuń
  3. sabotki polecam- uczą cierpliwości :)
    Siostra- bez insynuacji proszę :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaalez Alu! jakie insynuacje?
    Ja tu o znakach szepcze...iscie krolewskich ;)
    A insynuacje i sugestie to Twoj osobistyczny sobek... nie! sabotek podsuwa. Zreszta sama zauwaz: sabotek! no co ta nazwa nasuwa na maysl? "sabotacje" jakas, nie?
    Siostra

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczny kwiatek. Niestety, nie mam ręki do kwiatów. Mi nawet kaktusy usychają ;)

    OdpowiedzUsuń