zrobiliśmy dziś takie oto wisielce, ja też szyłem odrobinkę :) i jednego kolczyka zabrałem podziamgać na fotel, ale Ala szybko zauważyła i nie zdążyłem zepsuć... no nic to. dziś potwierdzamy tezę- czarne fotografuje się KOSZMARNIE!
a po ciężkiej pracy należy się odpoczynek na słoneczku :)
Ale pomocnik na medal!! :) Moj Franek umila mi zycie jak wylakieruje jaja, a on sobie wlasnie wtedy slalom urzadza miedzy nimi.... ehhhh wtedy najbardziej chetny do "pomocy" :) :) :)
OdpowiedzUsuńPiękne:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńświetne te wisielce! widzę,że sutasz Cię wciąga!
OdpowiedzUsuńSwietne sa!
OdpowiedzUsuńwypoczynek zasłużony, ponieważ kolczyki są świetne i na pewno bardzo czasochłonne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jagodzianka.
Piękne kolczyki! Ja też mam kocie pomocnice w osobach Zuzanny i Brendzi, które zawsze towarzyszą mi przy haftowaniu:) Zuzia ma profil taki sam jak Twój kocur:)I nawet to samo spojrzenie:) Tylko, że jej cały czas wystają z pyszczka dwa białe kły i wygląda jak wampirzyca:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńczarny kocie :) ja również mieszkam z takimi pomocnikami jak Ty. Całe szczęście bo sama bym sobie nie poradziła z tym całym rekodziełem:) Twoje kolczyki sa piekne :P
OdpowiedzUsuńA Ala dobrze zrobiła że je uratowała :)
Śliczna czarna kotka jak moja, też lubi się pobawić, a zwłaszcza filcowymi kulkami;)
OdpowiedzUsuńcudne :)nie dziwię się że Turkuć chciał je porwać, ;)
OdpowiedzUsuń